środa, 23 października 2019

Tropem Ahnenerbe

Tropem SS Ahnenerbe.
 Z racji tego, że interesuje mnie od wielu lat temat działalności organizacji Ahnenerbe w kontekście badań nad historią prawdziwą, oraz nad miejscami ważnymi z pkt. widzenia tego nagłego skoku technologicznego podczas kilku lat II wojny światowej, nie sposób przejść obojętnie wobec tego co ta organizacja szukała w Polsce. Jak wiemy, oficjalnych informacji odnośnie Ahnenerbe nie ma za duźo lub są bagatelizowane opisami przedmiotu badań czy dojścia do wiedzy. Interesuje mnie też kontekst Lubiąża - pojawia się informacja o kilku ważnych z Ahnenerbe w Klasztorze. Co tam szukali? Co robili? Wiecej pytań niż odpowiedzi, jednak nie odpuszczam.
 Tymczasem:
Chcialbym Wam przedstawić artykuł Pani Beaty Zalot który ukazał się w Tygodniku Podhalańskim w 2009 roku.
 ,, Tajemnica nazistowskich badań na Podhalu. Naziści podczas okupacji przeprowadzali badania rasowe nad mieszkańcami Podhala. Tylko w Szaflarach żyje jeszcze ok. 50 górali, którzy zostali im poddani. Spotkanie z nimi odbyło się w ubiegłym tygodniu. W Szaflarach zostało przebadanych podczas okupacji ponad 1000 osób. W ekipie przeprowadzającej badania byli najprawdopodobniej lekarze, antropolodzy, tłumacz. – Badania były wykonywane na plebanii. Trwały około miesiąca. Były obowiązkowe. Każdy musiał rozebrać się do naga, był obfotografowany ze wszystkich stron – opowiada dr Stanisława Trebunia-Staszel z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UJ, która stara się dotrzeć do Podhalan, którzy zostali poddani takim badaniom. W tym celu odbyło się w ubiegłym tygodniu spotkanie w urzędzie gminy. Przyszło na nie ok. 300 szaflarzan urodzonych w latach 1914-1930. Jak się okazało, 20 z przybyłych osób uczestniczyło w takich badaniach w czasie wojny, w sumie w samych Szaflarach żyje jeszcze ok. 50 osób pamiętających tamte zdarzenia. Do każdej z nich osób dr Stanisława Trebunia-Staszel zamierza dotrzeć jak najszybciej. – Nie wiemy jeszcze, czemu miały służyć te badania, przypuszczamy, że miały związek z antropologią nazistowską. Jesteśmy na początku rozwiązywania tej zagadki. Moim zadaniem będzie dowiedzieć się podczas wywiadów w terenie – jak dokładnie wyglądały te badania, jakie towarzyszyły im emocje. Z dotychczasowych rozmów wiem, że ludzie byli nimi zażenowani. Bali się, szczególnie o dzieci, najmłodsi badani szaflarzanie mieli wówczas 2 lata. Łączyli je też z akcją Góralenvolk, choć najprawdopodobniej nie miały z nią nic wspólnego – opowiada dr Staszel. Najszerzej badania nazistowskie wykonywane były w Szaflarach, ale miały miejsce także w Witowie (tam wśród mieszkańców powyżej 18 roku życia), pojedyncze przypadki odnotowano także w Zakopanem, Bukowinie Tatrzańskiej i Poroninie. W Witowie żyją jeszcze 3 osoby, które w nich uczestniczyły. Skąd nagle zainteresowania tymi badaniami? Na unikatowe nazistowskie archiwa, w których były też ślady badań przeprowadzanych na Podhalu, trafiła kilka lat temu przez przypadek w Waszyngtonie amerykańska antropolog dr Gretchen E. Schafft. W ubiegłym roku, po żmudnych negocjacjach i staraniach strony polskiej, trwających od 2003 roku, materiały te wróciły do Polski i stały się własnością Uniwersytetu Jagiellońskiego. Badania, o których mowa, są plonem Instytutu Niemieckiej Pracy Wschodniej (IDO), powstałym w 1940 roku w Krakowie, po zamknięciu UJ. Decyzje o jego utworzeniu podjął sam Hans Frank, szef Generalnego Gubernatorstwa. IDO posiadał 11 sekcji, w tym rasową i ludoznawczą, która podjęła między innymi ekspedycję badawczą na Podhalu. W 1944 roku, gdy klęska wojsk niemieckich była już przesądzona, zbiory IDO zostały ukryte w 2 bawarskich zamkach – Zandt i Miltach, część, która pozostała w Polsce, weszła w skład kilku polskich instytucji archiwalnych. Gdy armia amerykańska zajęła Bawarię, zbiory IDO przetransportowano do USA. Część z nich wróciła potem do Niemiec, część przez 50 lat znajdowała się między innymi w Smithsonian Instytution w Waszyngtonie. Tu natrafiła na nie przez przypadek dr Gretchen E. Schafft. W 75 pudłach, które w ubiegłym roku wróciły do Krakowa, są między innymi fotografie, slajdy, negatywy, rysunki, ankiety z danymi osobowymi, antropologicznymi, genealogicznymi, medycznymi, opisy gospodarstw, informacje, czym się badane osoby zajmowały, gdzie wyjeżdżały itp. Obecnie trwają badania nad odzyskanymi materiałami – pracują nad nimi między innymi historycy oraz zespół z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UJ pod przewodnictwem dr Małgorzaty Maj. Jednocześnie analizowane są publikacje antropologii nazistowskiej, które być może pomogą w rozwikłaniu zagadki. – Za pośrednictwem Tygodnika Podhalańskiego apeluję do Podhalan, a także górali mieszkających w USA, którzy uczestniczyli w tych badaniach, o kontakt w celu przeprowadzenia z nimi wywiadu na ten temat – prosi dr Stanisława Trebunia-Staszel (informacje na ten temat można przysyłać mailowo – tp@tygodnikpodhalański.pl – kontakty przekażemy do Instytutu). "  Beata Zalot Źr. Tygodnik Podhalański - 2009-05-31 21:45:56

wtorek, 15 października 2019

Słowaccy SSmani w Lubiążu?...


Słowaccy SSmani w Lubiążu?!... Pojawił się wątek słowackiej grupy SS stacjonującej w Leubus/Lubiąż która to podążała jako uzupełnienie dla Festung Breslau. Caly czas krążą wątki slowackich SSmanów w opowieściach ludzi - świadków, którzy to mówią wprost, że byli SSmani - Niemcy, którzy nie brali udziału w walkach, oraz tzw. Mięso Armatnie czyli Slowacy, którzy zostali zdziesiątkowani pod Piskorzowicami k. Wrocławia. Pojawia się pytanie, dlaczego ów grupa przez kilka dni była w Leubus? ( we wspomnieniach slowackiego żołnierza jest wprost mowa o wielkim pałacu tuż przy Odrze, jednak nie jest opisane co tam czyniono) Znamienite w tym wszystkim jest to, że pierwsza grupa SS, ta która nie brała udziału w walkach frontowych, w Leubus stacjonowała aż do kilku godzin przed wjechaniem Rosjan. Poddała się dopiero w Austrii dla USArmy niemal w pełnym składzie osobowym... Co było tak ważnego? Czy, eskortowali naukowców z Leubus do Austrii aby poddać się amerykanom? (Operacja ,,Paper Clip") Naukowcy pracujący dla Rzeszy w Leubus nie mieszkali w budynkach szpitala psychiatrycznego jak wmawiają niektorzy, a wg. Świadków, wspomnień, zeznań autochtonów, naukowcy mieszkali na kwaterach prywatnych vide Villa Rosa oraz, co ważniejsi mieszkali w wiosce obok Lubiąża - w Glinianach. Powstaje coraz więcej pytań bez odpowiedzi. Ciagle trwa wojna informacyjna na ujawnianie wielu niewygodnych faktów. Historia jest pisana na nowo przez tzw. grupy interesów. Nie warto podpierać się tylko dokumentami, zwłaszcza niemieckimi, bo one były sukcesywnie fałszowane. Należy słuchać ludzi - świadków tamtych wydarzeń. Co czynimy i wychodzą coraz to nowe, logiczne powiązania wielu spraw, niewygodnych nawet współcześnie...