poniedziałek, 19 września 2016

Po nitce do kłębka - od kawałka do całości. Autor : Aldona Lasik

    Witam serdecznie. Chciałabym podzielić się z wami, nie tyle moimi i Męża odkryciami, ale informacjami do których dotarliśmy poprzez małe, a czasem szczątkowe kawałki porcelany, które to kryją za sobą bardzo ciekawą historię czasów, które są już dawno za nami, ale o których to myślę, że powinniśmy pamiętać. To historia sztuki, ekonomii, biznesu, miejsc i przede wszystkim ludzi ją tworzących.
    Dla mnie jest to również forma relaksu.Mając kawałek czegoś, co było całością miało swój czas powstania, transportu, sprzedaży, zniszczenia, miejsce odnalezienia, jak poskładać jego dzieje? Jak np. za pomocą sygnatury tylko jednej litery "H" odnaleźć wszystkie te informacje? Wystarczy ciekawość, cierpliwość i trzeba lubić szukać.
    Nagrodą za wytrwałość jest historia i wiedza z niej wynikająca, poznanie faktów czasem odkrycie nowych miejsc, "przywrócenie do życia" czegoś co już nie istnieje, pamięć  ludziach ich pracy, sposobie życia i upiększania go sobie przedmiotami z porcelany.
   Zawsze lubiłam i nadal lubię poznawać i uczyć się "starej nowej historii". Antyki (a co z nimi idzie porcelany) zawsze były mi bliskie. Intrygowała mnie ich delikatność, gładkość i niesamowite ( a zwłaszcza kiedyś, bo były przede wszystkim ręczne!!) zdobienia, ilustracje życia codziennego , herby, różne rodzaje pism, kolory, kształty, złocenia itd. Dochodzimy w ten sposób do sygnatur, którymi były oznaczane zastawy, figury, wazy, wazony itp charakterystyczne dla firm-fabryk je produkujących w poszczególnych okresach działalności.
   Dzielę się z Wami moim sukcesem rozszyfrowania kilku fragmentów właśnie dzięki sygnaturom.
Fragment talerza z sygnaturą używaną miedzy 1922-1930 rokiem(znalezione w Stanisławowie)
Fabryka została założona w 1860 roku w Königszelt ( Jaworzyna Śląska) przez przedsiębiorce budowlanego  Silbera, który wybiera tą lokalizację ze względu na łatwy dostęp do gliny i węgla. W 1872 firma zostaje sprzedana i zmienia nazwę Porzellanfabrik Heckman&Rappsilbere. Następnie zostaje kupiona przez Strupp-Konzern , poraz kolejny zmieniając nazwę tym razem na Porzellanfabrik Königszelt AG. 
Warto zaznaczyć,że jako jedna z niewielu niemieckich firm produkowała wizerunek Myszki Miki na licencji Disneya.Niestety w czasach II Wojny Światowej Naziści uznają bajki Disneya za anty-aryjskie z czego większość produktów zostaje zniszczona. Modele, czy też zachowana w prywatnych rękach porcelana z  tamtego okresu należą do najrzadszych europejskich przedwojennych kolekcji Disneya.
W 1945 niemieccy pracownicy opuszczają fabrykę, którą przejmuje państwo Polskie tworząc: Państwowy Zakład Porcelany Stołowej Jaworzyna Śląska. W 1957 roku zakład zostaje zamieniony w Spółkę z.oo "Karolina" i funkcjonuje po dziś dzień. Strona oficjalna: www.karolina.info.pl
                                 Sygnatura KPM używana w 1840-1895 roku w Waldenburgu (Wałbrzych); znalezione w Lubiążu
Założona firm przez CS Rauch w 1820 roku produkująca wyroby sanitarne. Przejęta następnie przez Carla Kristera Franza tzw. malarza błękitem, który doprowadza do rozkwitu fabryki.Różnice poglądów w rodzinie Haenschke oraz problemy finansowe zmusiły właścicieli do przekształcenia firmy w 1920 roku w spółkę akcyjną Krister Porzellanindustrie AG. W tym samym roku zmarł Albert Haenschke, a w 1921 roku doszło do przejęcia fabryki przez koncern Rosenthal AG.
Pomimo trudności i zmian, fabryka porcelany Carla Kristera pozostała ważnym elementem przemysłowego krajobrazu Wałbrzycha. W 1921 roku otrzymała zlecenie na produkcję tzw. pieniędzy zastępczych z porcelany. Początkowo monet o nominale 75 fenigów, a od 1922 roku także 20 i 50 fenigów oraz 1 marki. Po jego śmierci przechodzi do Heanschenke, który rozbudowuje fabrykę i przekształca ja w spółkę akcyjną Krister Porzellan Manufaktur AG. Produkowany asortyment wzorowany był na formach "Królewskiej Manufaktury Porcelany w Berlinie". Produkowano od cybuchu do fajek po filiżanki, zastawy, cukiernice, dzbany itp.
Po II Wojnie Światowej kazano opuścić teren fabryki niemieckim pracownikom z wyjątkiem tych wykwalifikowanych, którzy zostają, by reedukować polskich imigrantów. Od 1952 roku znakiem firmowym fabryki został: WAWEL i pod nazwą Fabryka Porcelany KRZYSZTOF zakład kontynuował produkcję jako przedsiębiorstwo państwowe do 1995 roku, kiedy nastąpiła reprywatyzacja i przekształcenie w spółkę akcyjną Fabryka Porcelany "KRZYSZTOF" S.A.. W 2010 roku zostaje sprywatyzowana i zmieniona na Spółkę z. oo. 
Gama produktów od tanich wyrobów do wysokiej klasy zastawy stołowej.
Obecnie fabryka znajduje się w stanie upadłości likwidacyjnej i poszukuje inwestora, który kupi zakład i przywróci mu dawną pozycję.
                                                                 Sygnatura używana w 1924-1946 roku (znaleziona w Piskorzowicach)
Fabryka powstała w 1910 roku w Weiden przez Christiana Wilhelma Seltmanna. Był jednym z pierwszych przedsiębiorców, który oferował nie tylko zastawę, figurki i dzieła porcelanowe, ale również dodatkowe asortymenty drobnego szkła. Nagła śmierć właściciela w wyniku wypadku nie spowodowała zamknięcia fabryki, która została dalej prowadzona przez żonę Katharinę oraz jego synów
Podczas II WŚ  jak w wielu innych fabrykach zakłady straciły większą część siły roboczej, surowców czy odbiorców. Część budynków została zniszczona, a część była przeznaczona na mieszkania dla amerykańskich żołnierzy. Mimo wszystko dzięki walczącej o spadek rodzinie oraz jej lojalnym i oddanym pracownikom udało się odbudować fabrykę, która stopniowo odzyskiwała "sprawność" produkcyjną. Syn Wilhelm podobnie jak ojciec nienawidził działań rady nadzorczej sam prowadził firmę i nie pozwolił aby została przekształcona w spółkę akcyjną czy z.oo. Twierdził,że biznes powinien zostać w rodzinie.
W latach 50tych XX wieku fabryka przejęła większość historycznej "uprzywilejowanej Królewskiej fabryki porcelany założonej w Tettau, jak i kilka innych manufaktur w Turyngii.Gromadzi dorobek 250 lat doswiadczeń.
Warto zaznaczyć ,że swego czasu produkują porcelanę na dwór Króla Pruskiego Wilhelma II.
Piekne formy, lekkie kształty i bogate wzornictwo. Jedna z nielicznych pozostałych firm rodzinnych w Niemczech.
               Sygnatura z okresu 1884-1902 roku powinna być niebieska, ale widocznie kolor się wybarwił na skutek kontaktu z wodą i glebą (  znaleziony w Osówce)
Początek prawdopodobnie sięga 1760 roku gdy teolog Georg Heinrich Macheleidt otrzymuje koncesję od księcia Johanna Friedricha von Schwarzburg Rudolstadt by otworzyć fabrykę porcelany w Sitzendorf ( Turyngia),która nie przetrzymała próby czasu. W 1850 roku Wilhelm Liebmann na nowo stwarza fabrykę w miejscu dawnej, szybko zyskując dobre opinie i popyt na swoje produkty. Niestety Prawie cały dobytek traci w pożarze. Nie poddaje się i odbudowuje firmę w 1858roku z nowym finansowym partnerem i zaczynają funkcjonować jako Sitzendorfer Porzellanmanufaktur Wilhelm Liebman & CIE,a parę lat później nabywają ją bracia Alfred i Carl Wilhelm Voight. Wzbogacili gamę produktów i przemianowali firmę na spółkę.
Katastrofalne skutki I WŚ i kryzys ekonomiczny niemal zrujnowały firmę. Jej sytuacja zaczęła się stabilizować po 1932 roku pod nowymi zarządcami Reinhold REBHAN. Podczas II WŚ pracownicy zostają przeniesieni do fabryk zbrojeniowych, a produkcja porcelany odbywa się w szałasach i budynkach stoczni należących do fabryki. Ze względu na stare linie produkcyjne, brak ludzi, wydajność bardzo spadła. Po znacjonalizowaniu w 1972 NRD nie wykazywało zainteresowania remontem starej fabryki, która stopniowo uległa degradacji.Po zjednoczeniu Niemiec Firmę zreprywatyzowano i częściowo odbudowano. Mimo wszystko nie była w stanie sprostać wymogom rynkowym i figury porcelanowe które głównie produkowano nie miały takiej racji bytu jak kiedyś. Złe zarządzanie i błędy finansowe doprowadzają fabrykę (z 150 letnim doświadczeniem) do ogłoszenia upadłości 15 listopada 2012 roku.
                                    Sygnatura niebieska PS okres 1896-1918 ( znaleziona w Lubiążu)
Fabryka porcelany, założona przez Gustava Otrembę w 1888 roku, w obiektach dawnej fabryki gwoździ. Otrzymała nazwę Gustav Otremba Porzellanfabrik Sorau N.L.. Rok później (1889) do spółki z G. Otrembą przystąpił inżynier i oficer Landwehry w stopniu kapitana, Franz Böhme.
 Produkcji, która obejmowała wówczas serwisy obiadowe, serwisy do kawy i herbaty, filiżanki, talerze okolicznościowe, wazony, świeczniki, przybory toaletowe.
W czerwcu 1892 roku Gustav Otremba odsprzedał fabrykę dotychczasowemu wspólnikowi i Franz Böhme został jej jedynym właścicielem i zmienił jej nazwę na Franz Boehme Porzellanfabrik Sorau N/L.
W styczniu 1900 roku Fabryka Porcelany w Żarach przystąpiła do Zjednoczenia Niemieckich Fabryk Porcelany (Vereinigung deutscher Porzellanfabriken zur Hebung der Porzellanindustrie, GmbH). przekształciła się w 1901 roku w spółkę Porzellanfabrik Sorau GmbH, której nowym właścicielem został syn Franza, Fritz Böhme.
Wybuch I Wojny Światowej spowodował trudności w całym przemyśle ceramicznym ówczesnej Europy, co odbiło się także na sytuacji fabryki w Żarach. Pobory wykwalifikowanych pracowników do wojska, utrata zagranicznych rynków zbytu, inflacja, wzrost cen surowców, zastój w handlu i brak zainteresowania wyrobami z porcelany zmusił cały przemysł do zmian i poszukiwania nowych źródeł finansowania.
W 1914 roku współwłaścicielem fabryki został znany żarski kupiec Gotthard Curtius, co miało poprawić sytuację finansową przedsiębiorstwa. W 1918 roku Franz i Fritz Böhme odsprzedali fabrykę Curtisowi, który został jej nowym właścicielem.
W dniu 14 października 1918 roku na posiedzeniu Zarządu zapadła decyzja o zamknięciu fabryki. Nie jest jasne, czy w okresie poprzedzającym tę decyzję produkcja została wstrzymana, czy też fabryka funkcjonowała dalej.
Na początku grudnia 1918 roku, fabryka została przejęta przez koncern Christian & Ernst Carstens. przyjęła nową nazwę C. & E. Carstens, Porzellanfabrik Sorau, pod którą występowała do 1923 roku.
2 października 1923 roku zmarł nagle w wieku 51 lat, właściciel żarskiej fabryki, Ernst Carstens. Fabrykę przejęli jego spadkobiercy: żona Anna Christine Carstens oraz dwaj synowie: Walter i Ernst jego spadkobiercy wcielili w życie jego ideę połączenia fabryk w jedną grupę przedsiębiorstw. Zmiana ta objęła fabryki porcelany w Żarach, Blankenhein, Reichenbach oraz fabrykę fajansu w Elmshorn (rodzinnym mieście Carstensów) C. & E. Carstens Elmshorner Steingutfabrik, która została centralą firmy.
W 1930 roku, pomimo panującego kryzysu, fabryka eksportowała ok. 14% swoich wyrobów.
W czasie II Wojny Światowej fabryka w Żarach zaczęła produkować izolatory porcelanowe i drobne elementy dla przemysłu zbrojeniowego. Od 1940 roku zaprzestano zdobienia wyrobów złoceniami, co związane było z obowiązującym w czasie wojny zakazem używania złota do zdobień. Złocenia zastąpiono malaturą jasnobrązową lub dobraną do kolorystycznej tonacji dekoru.
W lutym 1945 roku, po ciężkich walkach w Żarach, fabryka przestała istnieć. Po zajęciu miasta przez wojska sowieckie, niemal całe wyposażenie fabryki zostało wywiezione do ZSRR.

Jak widać każdy z tych małych fragmentów jest częścią czegoś większego, a nawet bardzo wielkiego. Nie wiem czy na pewno dobrze rozszyfrowałam powyższe znaki, są i takie, których nie mogę odgadnąć. Można by było bardziej się w tą historię zagłębić odnaleźć ludzi, kolekcje z tamtych czasów. Mnie cieszy fakt, że udało mi się dowiedzieć co nieco o prawdopodobnym pochodzeniu tych "kawałków". Nie ukrywam, że największą frajdą byłoby dowiedzieć się dlaczego znalazłam je w takich a nie innych miejscach. Myślę jednak, że tego nigdy się nie dowiem, kto był właścicielem, kiedy i gdzie je kupiono. Może jednak uda mi się dowiedzieć jak wyglądały kolekcje porcelany z owymi sygnaturami? Ale o tym napiszę następnym razem.
Autor: Aldona Lasik




niedziela, 4 września 2016

Czasami warto planować, jednak elastyczność daje kontrolę.



Witajcie. Czasami warto planować, jednak elastyczność daje kontrolę. Zgadzacie się z tym? 
Poniekąd, to prawda. Pragnę przytoczyć wam tekst, który napisałem w grupie na Facebooku, w odpowiedzi na chyba przesyt wydarzeń jakie mają miejsce u wielu osób. " Poniekąd, jako administrator oraz założyciel tejże grupy, czuję się, mówiąc kolokwialnie - wywołany do tablicy. Powiem / napiszę dosadnie tak: za dużo polityki nic nie znaczącej, za dużo nic nie wynikających przepychanek a za mało konkretów w postaci gotowych rozwiązań tudzież planów naprawczych sytuacji o jakiej z taką lubością, czytam tutaj czy,w lokalnej prasie. To nasze takie polskie, to narzekanie i nic nie robienie a tylko hmm informowanie? Uprzejmie donoszę?!... Czy może - ja wiem ale i wy wiedzcie, ale nic z tym nie robimy?... Kwestię " uprzejmie donoszę " przerobiłem po donosie obywatelskim przez pewną Panią jaki został w maju poczyniony na mnie do Urzędu Skarbowego w Wołowie za moje prowadzenie internetowej sprzedaży koszulek zwanych t - shirtami w których wykorzystywałem zdjęcia swojego autorstwa. Pomijam kwestię przyzwoitości - znam tą osobę i jeszcze poczekam. Moja działalność artystyczna jest całkowicie legalna i zgodna z prawem oraz jestem tzw. " wolnym zawodem". Nie ważne. Wiecie, coś wam opowiem. Jestem zafascynowany socjologicznym aspektem korelacji międzyludzkich w naszej sąsiedniej wiosce - w Glinianach, podziwiam Malczyce za kulturę, Prochowice za stanowczość, oraz wiele sąsiednich wiosek za urok. Lubiąż ze swym malkontenctwem, z tą nieuprzejmością w - prosty przykład, rano kolejka za chlebem i kilka pań wyskakuje do sprzedawczyni z tekstem: " co tak wolno"... Pomijam prostaków jakich widuję często nawet wśród młodych w Lubiążu. Często Lubiąż jako społeczność,mnie przeraża. Często plotka jest kworum opinii o człowieku. Sam tego często doświadczam ale jak wiedzą niektórzy, ja w przeciwieństwie do innych nie rzucam słów na wiatr a z plotkarstwem mam kilka spraw wygranych w sądach za obrzucanie mnie błotem. Dlaczego, jako społeczność Lubiąża, jest tyle nienawiści oraz zazdrości?... Dlaczego narzekacie na polityków których SAMI WYBIERACIE?!?...Nie rozumiem ludzi dla których piątek jest początkiem pijaństwa, oraz nie rozumiem tych którzy udają, że kontrolują swoje picie a ich żony i o dziwo mężowie, mówią mi abym " coś zrobił"... Lubiąż ze swymi przywarami, ze swymi patologiami jak i z swoją hamowatością, gdzie pijak jest bardziej uprzejmy od nazwę zwykłego człowieka który w swej gburowatości nawet dzień dobry nie umie wypowiedzieć, jest jaki jest i może kiedyś będzie ciut lepiej. Ok, dość tematu około alkoholowego - jak coś, to pomagam ludziom z takimi problemami. Też nie ważne. Ważne jest dla mnie, to aby w Lubiążu żyło się lepiej. Dopóty dopóki nie będzie zgody wśród NAS MIESZKAŃCÓW, dopóki MY nie przestaniemy być dla siebie oszołomami, to nigdy nie zaznamy tego co mają mieszkańcy sąsiednich miasteczek jak i wiosek - zgody i współistnienia ze sobą razem. Ok Lubiąż ze swymi zazdrościami, jest trudny. Jednak proszę abyśmy dali na luz ze wszystkim. Jeśli mamy sprawę ad persona to zwracajmy się do niej osobiście i rozwiązujemy wespół z tą osobą, nawet na drodze sądowej czego nie polecam, ponieważ są lepsze rozwiązania ale jeśli eskalacja problemu jest taka, to jak najbardziej - sąd. Dwa drażliwe tematy - przedszkole oraz ośrodek zdrowia. Jest instytucja petycji oraz media i uwaga: mediacje. Bez miziania się papierami, tego wymachiwania sobie przed oczyma papierologią która nic nie daje. Wystarczy kontrolować i domagać się przejrzystości w finansach, oraz zaobserwować sobie kto z kim przysłowiową beczkę soli je i komu jest na rękę dana sytuacja. Powodzenia życzę. Jeśli sami nie zadbamy o uczciwość, uprzejmość, to wiedzcie, że będą się nadal śmiać z mieszkańców Lubiąża jak jest do tej pory w okolicznych nazwę miejscowościach. Ja może nie angażuję się w życie społeczne Lubiąża, moje zainteresowania wykraczają poza ten teren, jednak tutaj mieszkam i chciałbym normalności nawet w postaci najzwyklejszej uprzejmości do siebie nawzajem. Ok, tyle słowa na dziś. (...) 
Czasami człowieka przysłowiowy szlag trafia, że mieszkając tyle lat w jednej społeczności, ten swój spokój egzystencjalny odnajduje dopiero u boku ludzi z daleka, jednak z którymi jest wiele lat. Wraz z Aldoną, postaramy się nie poruszać tematów dotykających bezpośrednio naszych współmieszkańców. Chcemy móc robić to co robimy, z zachowaniem prawa, oraz nie chcemy aby ktoś nam mówił co mamy robić. Jesteśmy obiektywni jak i otwarci na wszelką współpracę. Tyle słowa na niedzielną noc. 
W najbliższym czasie powstanie materiał video pt: " GRETSCHEN III - kompendium ". Aldona pracuje nad swoim autorskim projektem odnośnie stada ogierów w Lubiążu które to wywędrowało podczas zawieruchy wojennej do Książa. Podczas kilku ostatnich tygodni, wynikło sporo pytań. Zjeździliśmy z Aldoną, Góry Sowie i temat " RIESE " oficjalnie włączamy w niejako zakres naszych poszukiwań prawdy o historii Lubiąża, III Rzeszy i tajemnic Dolnego Śląska. Postaram się opisać wszystko dokładnie, tak abyśmy posiadali dostęp do szczegółów oraz na tej podstawie, mogli sobie zbudować własną opinię. Mamy też ciekawostkę - chcemy uruchomić w Lubiążu tzw. alternatywne zwiedzanie. Będzie ono polegało na tym, że spotykamy się w umówionym miejscu i zaczynamy odwiedzać miejsca ściśle związane z tajemnicami Lubiąża. Lasek Św. Jadwigi, Wzgórze Trzech Krzyży, Okolice kościoła parafialnego. A dla wszystkich chętnych, oprowadzanie po byłym tajnym ośrodku badawczym firmy Telefunken w Zagórzycach. Tyle na dzisiaj. Pamiętajcie, my nie oczekujemy, że wszyscy będą nas lubić, jednak mamy nadzieję, że są osoby które chcą z nami współpracować. Prosimy o informacje tyczące Lubiąża, i nie tylko, czy to stare fotografie, mapy, książki lub kartki pocztowe jak i listy, podsyłajcie do nas. Adres email: lasik.waldek@gmail.com Jeśli posiadacie książki, które są wam nie potrzebne, tyczą się spraw drugiej wojny światowej i tuż po, jeśli macie dokumenty które chcecie bezpośrednio nam przekazać to wysyłajcie je na mój adres: Waldek Lasik, ul. Tadeusza Kościuszki 1, 56-100 Lubiąż. Bardzo dziękujemy. Na zakończenie prezent od Aldony - zdjęcie wykonane w Lubiążu które jest ściśle związane z jej autorskim projektem.