Szlakiem Starej Nowej Historii: To blog wnikający w aspekty wielu spraw. Tematem głównym jest próba rozwikłania wielu tajemnic związanych z Lubiążem, okolicami oraz z Kompleksem " Riese " w Górach Sowich w kontekście Lubiąża. Poruszamy sprawy związane z duchowością, alternatywną historią.
,, Kiedy wyeliminuje się niemożliwe
wówczas to, co zostanie, bez względu na to,
jak byłoby nieprawdopodobne,
musi być prawdą."
Sir Artur Conan Doyle
Zapraszam serdecznie na wystawę fotografii mojego autorstwa, oraz zaprezentujemy monety które zostały ostatnio odkryte nieopodal Klasztoru. Zaczynamy 22 listopada ( wtorek ) o godzinie 19:00 w sali widowiskowej Domu Kultury w Lubiążu. Zaprezentujemy też sporo ciekawych informacji oraz odpowiemy na wasze pytania. Wystawę będzie można oglądać do 25 listopada. Zapraszamy!!
Dopóki nie zobaczymy co jest za tymi zwałami ziemi / gruzu, dopóty będą pojawiały się w " internetach " niesamowite historie oraz, nad czym ubolewam, przepychanki słowne z " internetowymi " odkrywcami. Nie podoba mi się to, co jest w ostatnim czasie nagłaśniane w mediach. Badacze historii, profesjonalni i ci mniej obyci z tajnikami wiedzy dokonanej, chcąc zaistnieć w szerokim świecie, na siłę dyskredytują innych badaczy, którzy to wyznają odmienny trop jakim poszli w kierunku swojej hipotezy. Szanujmy siebie i innych oraz współpracujmy ze sobą, a nie, że budujemy swój wizerunek badacza, na krzywdzie innych. W tych czasach każda, powtarzam - każda informacja, nawet mająca znamiona fantastyki ( a co to takiego fantastyka w empiryce badacza?... ) każda informacja, jest potencjalnie ważna. Jeśli nie skonsolidujemy naszych szyków, jeśli nie będziemy współpracować tak jak na przykład nasi sąsiedzi z południa, to będą mnożyły się książki napisane na podstawie tylko kilku dokumentów. Jak już tak bardzo internetowi badacze chcą mieć zajęcie, to poszukajcie w waszych internetach korelacje osób współcześnie posiadających " coś do powiedzenia " a związanych z zabytkami Dolnego Śląska z wielkimi firmami z branży elektrotechnicznej, a jakie to " działały " na terenach Dolnego Śląska. O tym się nie mówi? Wystarczy właściwie dobrać kontekst. Zdjęcia są aktualne. Nic nie zmieniło się i nie zmieni. Na jednym ze zdjęć widać wgłębienie - to efekt prac eksploracyjnych prowadzonych w Klasztorze przez jednostki wojskowe MSW. Praca została nagle przerwana, ku zdziwieniu dowódcy komenderującego w klasztorze. Pozdrawiam wszystkich i apeluję o mniej hejtu a więcej współpracy.
Jest początek października. Niebo pokryło się szarością, drzewa malują gamą barw, lekko szumi wiatr. wszystko zdaje się być wyciszone, przygotowania do zimy się zaczęły. Między chmurami od czasu do czasu przebijają się promienie słońca nadając całemu obrazowi niesamowity kontrast i wyraz. Nastała jesień. Grzechem dla fotografa byłoby nie wykorzystać takiego dnia, dlatego wraz z żoną i naszym psem (wabi się dźwięcznie Kuczini, ale wołamy go Kuczi) wybraliśmy się na spacer na teren Klasztoru i lasów wokół niego znajdujących się, aby móc na naszych fotografiach uwiecznić ten nieustająco zmieniający krajobraz natury.
Podczas gdy byliśmy z Aldoną zajęci fotografią, Kuczi zajął się jak zwykle tym co lubi najbardziej, czyli kopaniem. Jako, że uwielbia się brudzić, wszedł do wody i rozpoczął szabrowanie z dna wszystkiego, co wydawało mu się ciekawe. Zaintrygowani jego wodno-błotną zabawą nie spodziewaliśmy się, że dzięki niemu natrafimy na takie znalezisko. Naszym oczom ukazały się nietypowe jak na kamienie kształty, najpierw jedno, potem drugie. I tak grzebiąc w wodzie i błocie razem z psem wyciągnęliśmy sporo pojedynczych monet, jak i posklejanych ze sobą w rulon. Po oczyszczeniu ich z mułu i piasku zwykłą wodą, okazało się, że stan monet jest bardzo zły. Dodatkowo błoto, którym wydały się być posklejane, było jakąś mazią, prawdopodobnie smołą, którą mogło być oklejone naczynie czy pojemnik w którym się znajdowały. Niestety nie przetrwało próby czasu, z drugiej strony może zostało uszkodzone? Mało prawdopodobne wydaje się być, ażeby ktoś stał nad wodą i wrzucał do niej pieniążki na szczęście, zwłaszcza, że było tak wiele w jednym miejscu. Skarb może i nie jest wartościowy, ale pozwolił na zadanie wielu pytań i możliwości odnalezienia na nie odpowiedzi. Kto i dlaczego się ich pozbył? Co to za nominał? Jaki to rok? Czy może to był depozyt? Czy ma to związek z Klasztorem? Lubiążem? A może z mieszkańcami?
Podjęliśmy wyzwanie
Przy pomocy szkła powiększającego i wody destylowanej udało się rozszyfrować kilka z nich, a są to: Deutsche Reich Pfenning o różnych nominałach ( od 1, 5 i 10 ) z datami od 1916 d0 1920 roku. I tu zaczęła się niesamowita przygoda z historią, albowiem tego typu monety wykuwane były nie tylko w Niemczech, ale również na terenie dolnego śląska od 1873 do 1922 i używane do 1923 na terenie Polski, gdzie pfennigi zastąpiono marką polską tzw. fenig Królestw Polskiego. Koleją ciekawostką jest fakt, że owe monety były bite z różnych stopów w różnych latach od miedzioniklu po żelazo, cynk a nawet aluminium. Nasz skarb prawdopodobnie jest cynkowy, stąd pewnie jego nie najlepszy stan, gdyż jak wiadomo cynk się utlenia. Żelazo też mogłoby pod wpływem wody skorodować. Można by przypuszczać, że owe monety przeleżały w niesprzyjającym środowisku nawet 70 lat! Nasuwa się pytanie w jaki sposób się tam znalazły? czy był to depozyt? Czy może nic nie warty złom? Ukrycie łupu przez złodzieja? Czy był to okres I czy II Wojny Światowej? Gdy ludność dowiadywała się, że front się zbliża co mogli zabierali ze sobą, resztę ukrywano w różnego rodzaju skrytkach. Do chowania i zabezpieczania mienia namawiali księża z mównicy ,okręgowi działacze nsdap. Jakby nie było ,wszyscy czuli że front się zbliża, dokładnie chowano na krótko kilka tygodni nawet miesiące. Wiedzieli że wrócą, nie spodziewali się podziału Niemiec i przesunięć granic. Wielu zmarło, dostało się do niewoli itp. Ludzie ukrywali to co stanowiło dla nich jakąkolwiek wartość. Motocykle, rowery, maszyny do szycia, zastawę stołową i sztućce, obrusy, firanki czy ubrania – przedmioty takie mające wymierną wartość dla właścicieli, a których nie można było zabrać ze sobą albo należało je uchronić przed zrabowaniem. Powierzano je ziemi po to, by po nie wrócić. Byli to również ludzie bogaci, którzy mieli świadomość, że zabranie ze sobą cennych przedmiotów w ryzykowną ucieczkę naraża na ich utratę więc lepszą alternatywą dla nich wydawało się ukrycie na miejscu, w specjalnie przygotowanych schowkach, ewentualne powierzenie opieki nad miejscem zaufanym ludziom. Pewne jest, że chowali wszyscy i wszystko, co mogło się przydać w przyszłości, a czego nie można było zabrać w przypadku ucieczki lub tymczasowej zmiany miejsca zamieszkania. Mimo to wielu skrytek nigdy nie odnaleziono. Część z nich do dziś czeka na swoich odkrywców. Najbardziej na wyobraźnię osób zajmujących się tą tematyką działa okres II wojny światowej. Przyczynia się do tego zapewne skala dokonywanych rabunków przez służby III Rzeszy, rozmiary konfliktu, a także mnogość relacji dotyczących ukrywania i deponowania różnego rodzaju cennych przedmiotów i wartościowych zbiorów np. archiwaliów, bibliotek, zbiorów sztuki. Najbardziej wymownym przykładem czego dotyczył proces ukrywania dóbr świadczy działalność właściciela zamku Czocha – Ernesta Gütschowa, który w specjalnym pancernym pokoju ukrył sporą ilość dóbr materialnych w postaci przedmiotów o wartości historycznej i materialnej, w tym cenne ikony prawosławne. To kolejny ujawniony i niestety rozgrabiony skarb, którego losów nie udało się w pełni wyjaśnić. Kolejny przykład pochodzi z terenów położonych niedaleko miejscowości Stegna przy Mierzei Wiślanej. Tam z kolei, więźniowie najprawdopodobniej z pobliskiego obozu Stutthof, pod nadzorem SS wybudowali w zalesionym terenie kilka niewielkich bunkrów ulokowanych w rozkopanych pagórkach, które po złożeniu zawartości w postaci skrzyń zamykano a następnie zasypywano ziemią i maskowano poprzez obsadzenie roślinnością i krzewami. Niestety również wiele lat po wojnie część tzw. ”poszukiwaczy” nie szanowała znalezisk i wiele przedmiotów świadczących o kulturze materialnej ludności przedwojennej bezpowrotnie i bezmyślnie zniszczyła. Często zdarzało się i zdarza nadal, że poszukiwacze zabierają tylko drogocenne rzeczy, biżuterię, ordery, a porcelanę, szkło czy inne przedmioty niszczą lub zostawiają w miejscu odnalezienia, pozostawiając je na działanie czynników atmosferycznych. Ziemia zabrała, ziemia oddaje. Ziemia oddaje, ziemia zabiera. Nasz „ skarb” jest może i skromny, jednak zastanawia – tak bliska odległość od słynnego już skarbu złotych monet, który odkryły służby bezpieczeństwa Polski Rzeczypospolitej Ludowej. Dlatego w tym kontekście, to znalezisko jest bardzo wartościowe.